Kij w mrowisku? Kler Wojtka Smarzowskiego

Wojtek Smarzowski to reżyser słynący z dwóch rzeczy – podejmowania w swoich filmach tematów ważnych społecznie oraz odwagi w ich realizacji. Jego twórczość może budzić kontrowersje. Jedno jest natomiast pewne. Wobec Smarzola nie można pozostać obojętnym. Krótka piłka: albo się go kocha, albo nienawidzi.

Tak jest również z jego najnowszym obrazem, filmem Kler. Traktuje on najkrócej rzecz ujmując o kościele katolickim i jego grzechach głównych. Tak też się go reklamuje. W sensie fabularnym rzeczywiście jest to główny wątek. Kiedy przyjrzeć się bliżej i dokładniej, można dostrzec jednak coś więcej. Oczywiście, pijaństwo, pedofilia, przekręty na tle finansowym czy łamanie celibatu to coś niedopuszczalnego, coś na co nie ma usprawiedliwienia. Tym bardziej że mówimy o zawodzie zaufania społecznego, gdzie etyka postępowania jest bez wątpienia fundamentem. To samo dotyczy innych tego typu zawodów, choćby lekarzy (pomijając oczywiście kwestię celibatu).

Kler to film opowiadający przede wszystkim o upadku człowieka. O tym, czy można żyć bez sumienia, a jeśli tak, to jakim i czyim kosztem. Trzech głównych bohaterów łączy fakt, że są kapłanami. W rzeczywistości każdy z nich popełnia zupełnie inne przewinienia i niesie ze sobą inną historię. Każdy z nich jest bardzo ciekawym przypadkiem pod względem psychologicznym, najbardziej jednak skomplikowaną i intrygującą zarazem jest postać grana przez Arka Jakubika. Jego przeszłość nie daje o sobie zapomnieć i staje się bardzo ważną częścią teraźniejszości. Ksiądz Kukuła posiada również sumienie, którego głos w pewnym momencie wręcz krzyczy do niego. To również postać w pewnym sensie tragiczna. Porażająca jest również ostatnia scena emanująca bezsilnością i bezradnością na którą nie ma odpowiedzi.

Przechodząc do sedna, ja jako osoba wierząca i praktykująca uważam, że nie powinno się odrzucać i uciekać od Kleru. Nie ma osób idealnych i należy o tym pamiętać. Z drugiej strony, nie powinno się też popadać ze skrajności w skrajność i odczytywać ten film tylko jako policzek wymierzony kościołowi i do tego go wykorzystywać. W każdym razie powinien go zobaczyć każdy- niezależnie od tego czy wierzy czy też nie. W moim odczuciu zamysłem Kleru nie było by komukolwiek „dołożyć” czy obrzydzić dane środowisko.Bardziej skłonić do refleksji nad człowiekiem. To, jaki jest w odbiorze zależy już od granicy jaką wyznaczy sobie widz. Mnie bynajmniej nie uraził i nie sprawił, że przestanę chodzić do kościoła. To ważne, że mamy wśród reżyserów kogoś takiego jak Smarzowski który pokazuje a nie narzuca. Doceńmy to.

 

Website Powered by WordPress.com.

Up ↑