Funny Games (1997)

Słowem wstępu. Filmy to pasja, prowokacja do dyskusji na ciekawe tematy, sposób na  zabicie nudy. Ogólnie rzecz biorąc, choć zabrzmi to banalnie: wszystko. Więcej szczegółów pod moim drugim adresem: http://www.siemovie.blogspot.com .

Do rzeczy. Jakiś czas temu powstała na Facebooku bardzo interesujące wyzwanie noworoczne a mianowicie Filmowe wyzwanie 2015 które polegało na obejrzeniu przez okrągły rok 50 filmów z określonej listy. Niestety, nawet dla mnie jako kinomanki taki wyczyn jest karkołomny aczkolwiek cieszę się że podjęłam to wyzwanie ( w tym roku zresztą także zamierzam nie poddawać się i  uczestniczyć w wyzwaniu na 2016 rok do czego gorąco zachęcam ). Dziś chciałabym podzielić się  krótko moimi wrażeniami po obejrzeniu filmu Funny Games Michaela Hanekego.

Na początku poczułam pewnego rodzaju niechęć, znużenie i rozczarowanie ( po fenomenalnej Miłości byłam nieco zdołowana) aczkolwiek nie oceniajmy filmów po początku. Szczególnie że to Haneke.Musi być dobrze. To na pozór zwyczajna historia małżeństwa które wraz z kilkunastoletnim synem wyjeżdża do domku nad jeziorem. Przysłowiowe schody zaczynają się w momencie poznania (rzekomych) sąsiadów. Pozornie nic nie znacząca sytuacja w której jeden z nich przychodzi by pożyczyć kilka jajek ujawnia psychopatyczne skłonności.Pozornie błahy fakt zapamiętania ile jeszcze zostało jajek w opakowaniu wzbudza pewnego rodzaju przerażenie czy trwogę.

O czym film?Najkrócej i najczęściej używanym zresztą słowem jest przemoc. Trzeba dodać jednak,że chodzi tu zarówno o przemoc fizyczną jak i znęcanie się psychiczne. To według dwójki psychopatycznych sąsiadów na tym  polega owa „zabawna gra” która prowadzi  dla ofiar prowadzi do upokorzenia, cierpienia a im samym sprawia przyjemność. Widać tu więc wyraźnie pewne skłonności sado-maso.Paradoksem  czy też ironią są także białe stroje które mają  oznaczać niewinność i czystość a w tym kontekście po prostu nie współgrają z zakłamaniem, fałszem i okrucieństwem reprezentowanym przez tych dwojga.Widać powoli, jak ich gra wyniszcza nie tylko fizycznie ale także osłabia charakter postaci.I tak przykładowo matka z silnej kobiety, została sprowadzona do poziomu zwierzęcia ( nazywana ordynarnie „otłuszczoną”). Trauma, wspólne przeżycia nie zabijają w rodzinie jednak emocji- po fazie cierpienia, strachu, paniki przychodzi jednak uczucie rezygnacji- to śmierć wydaje się najrozsądniejszym rozwiązaniem.

Podstawowym pytaniem postawionym w filmie jest, to ile tak na prawdę człowiek może udźwignąć, gdzie przebiega granica człowieczeństwa, co może rozbić naszą tożsamość, w jaki sposób i czy w ogóle można podnieść się po takiej traumie ?. Widać także pewną analogię do losów Edypa- do pewnego momentu rodzina ( choć świadoma) ze wszystkich sił chce uniknąć swego losu, niestety przeznaczenia nie da się uniknąć. Rodzina była niczym skorupki  jajek- tak łatwo było jedną „zabawną grą” ją rozbić.

 

Website Powered by WordPress.com.

Up ↑